07 czerwca 2003, 15:25
a wiec przeprowadzilismy ta rozmowe...nic z niej nie wyniklo...bylo dziwnie tak jakby milo ale czulo sie to napiecie miedzy nami....oboje powstrzymywalismy sie od najmniejeszego dotyku gestu i czego kolwiek.....to byl koszmar....znowu nic nie przedyskutowalismy....na taym sie to skonczylo wyszedl...mzoe czasem bedzie wpadal tak pogadac.....zalamalam sie...dalej nie dawalam za wygrana znowu z nim postanowilam pogadac bo to on podjal decyzzje nie pytajac mnie o zdanie.....powiedzalam mu to ze to jego decyzja nie moja.....Naszczescie to juz mamy za soba bo znowu jestesmy razem i teraz bede o to walczyc by trwalo to jak najdluzej i by sie nie skonczylo przez zadna glupote...bo juz nie mam sily wiecej walczyc...trzymajmy kciuki i bedzie wszystko wporzadku....