Archiwum 02 czerwca 2003


musze trwac...chodz sama..
02 czerwca 2003, 21:56

tak to juz koniec.....chyba djametralny....rozstalismy sie w pokojowych warunkach....nie mam do niego zalu....tak bedzie lepiej bo juz nie potrafimy ze soba gadac nie dolujac sie wzajemnie......mielismy sprobowac sprobowalismy.....coz nie wyszlo...mam swoje wspomnienia.....nie wytrzymalam zadzwonilam bo nie bolo go na gg....on byl moim przyjacielem dla ktorego moglam wszystko powiedzec......wiec stracilam dwie bliskie mi osoby na raz.....za jednym zamachcem.......rozmawiacja z nim przez telefon plakalam tak cichodko by nie slyszal......ja nie moge sobie z tym poradzic...jestem ciekawa jak on to znosi bo ja sie nie licze mi chodzi tylko o jego samopoczucie.....to ja go krzywdzilam nie on mnie.....jednego jestem pewna tego ze oboja sie kochamy.....wiem ze musze nauczyc sie zyc bez niego.....bylismy ze soba krotko...ale prze dluszy czas rozmawialismy prze gg codziennie......temu mi go brak....brak mi go chodz to tylko dzien.....ale wiem ze to nie skonczy sie na jednym dniu.....brak mi go bo go kocham i wiem ze on kocha mnie.....ale nie potrafimy chyba byc razem....on nie moze patrzec jak ja sie czasem doluje a ja nie moge patrzec jak go krzywdze bedac z nim......wiec chyba lepszy jest koniec....chodz ja tego nie chce......chce byz z nim nawet na sile...ale nie moge go zmuszac nie mam do tego prawa....bo oboje bedziemy sie meczyc i oboje bedziemy nieszczesliwi......wazne sa moje wspomnienia i chwile ktore spedzilismy razem.....