On....
22 grudnia 2003, 17:23
wczoraj postanowilam pokonac lek...zawsze go prosilam bysmy chodzili takze do Niego...ja sie nie wstydze miejsca w ktorym mieszka lecz Mu chyba jest glupio...poszlismy zaprosilam jego rodzine na swieta do mnie...cos poszlo nie tak...wsciegl sie i powiedzal zebysmy lepiej juz szli...boje sie do Niego chodzic...chodz On twierdzi ze pomylil sie i powinismy siedzec tez u niego...ale ja sie boje a po wczorajszym incydencie juz niebedziemy tam chodzic...nie chce zeby to wygladalo ze sie narzucam...bo zawsze Mial jakas wymowke...wypomnialam mu wszystkie Jego bledy grzechy a mam ich sporo....strasznie go kocham...lecz On czasem nie wie jak mnie rani slowami ktrorych nigdy nie powinien wymowic...a dzis przynisol mi prezent swiateczny bo bal sie ze nie bede chciala Go widzec...ale ja chce...czasem jednak do siebie nie pasujemy...czaem jest wobec mnie zimny jak wogec dawnych swych kochanek gdzie wtedy liczyl sie dla niego tylko seks w tym nie byloani odrobiny uczucia...On sie zmienil i ja tez teraz odnalezilismy sie nawzajem...lecz czasami czuje ten chlod...czuje ze dotyka mnie mechanicznie bez uczucia a czasem czuje Jego cieplo i zar spalajacy Jego dusze....czasem wpartuje sie wemnie tymi szczesliwymi i zakochanymi oczami...a gdy sie kochamy jego oczy gasna chodz pala sie rzadza....
Dodaj komentarz