Archiwum 30 sierpnia 2003


kryzys...ale czy napewno....
30 sierpnia 2003, 22:05

mam nadzieje ze to tylko maly kryzys...zaczelo sie od tego ze nie mogl wyjsc wczesniej z pracy...chodz na dzisiejszy wieczor bylismy umowieni juz dawno...jestem rozczarowana tym faktem ze nic nam nie wypalilo...ile ja sie dzis na ryczalam...a teraz jeszcze to...powiedzal mi "ze mam nadzieje ze moj kolejny chlopak sporosta moim oczekiwaniaom"... jakm oczekiwaniom...ja chce tylko Moje Kochanie i nikogo wiecej....wczoraj byl taki krotki ale zato jaki mily wieczor....a dzis chyab nie ma juz nic...mam nadzieje ze to tylko maly kryzys....ja naprawde go kocham i jestem pewna swojego uczucia....wiem rowniez ze on mnie kocha...czemu odszedl...nie nie moge nawet tym myslec bo juz siedze i wyje...to nie mzoe sie tak skonczyc....przeciesz jestesmy dla siebie stworzeni....oby to minelo jak najszybciej....nie wyobrazam sobie dnia bez niego....on jest teraz calym moim swiatem...jest moim przyjacielem...kochankiem...bratnia dusza....co ja bez niego poczne...to tak jakby odebrano mi czastke siebie....tak jakby skonczyl sie tlen....poprostu kocham go i to sie szybko nie zmieni.....